Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i to, na jakich zasadach nastąpi, ciągle nie jest do końca wiadome. Wariantów jest kilka, ale na koniec lutego wiemy tylko, że premier rządu brytyjskiego Theresa May wspominała o nieznacznym przesunięciu terminu Brexitu. Z kolei UE chciałaby dać Brytyjczykom więcej czasu, po cichu myśląc, że w międzyczasie mogłoby się odbyć drugie referendum lub zmiana rządu. Tak czy inaczej ten skomplikowany rozwód Wielkiej Brytanii z UE się odbędzie i wiemy, że jego konsekwencje mogą być znaczące dla obu stron.
Twarde konsekwencje
Zdaniem Jacka Pradela, Szefa ds. Sieci i Linii, DB Schenker Cluster NEE, najtrudniejszym rozstrzygnięciem sytuacji byłby twardy Brexit. Zaczęłaby obowiązywać pełna kontrola ruchu towarowego w wymianie handlowej pomiędzy Unią Europejską i Wielką Brytanią, co wpłynęłoby też negatywnie na ruch tranzytowy do Irlandii. „Doszłoby do spowolnienia wymiany handlowej z Wielką Brytanią ze względu na: nowe wymogi formalne w obrocie towarowym, odprawy celne, dokumentowanie pochodzenia, certyfikacje dopuszczenia produktów do obrotu w Unii Europejskiej oraz Wielkiej Brytanii, a także wiele innych problemów, o których jeszcze nie myślimy, a mogą się pojawić” – twierdzi Jacek Pradel.
W opiniiMacieja Bachmana, Prezesa Zarządu Grupy PEKAES,każdy scenariusz jest możliwy. Oczywiście najwięcej dyskutuje się o tzw. „twardym wyjściu”, które może spowodować, że od 30 marca 2019 r. władze celne państw członkowskich UE będą stosować unijne przepisy dotyczące eksportu oraz importu ze Zjednoczonego Królestwa w taki sam sposób, jak obecnie stosują wobec krajów trzecich. Będzie to oznaczało natychmiastową zmianę procedur i koniec swobodnego przepływu towarów. W takim przypadku spodziewamy się wprowadzenia odpraw celnych i kontroli celnych na granicach, tym samym większych formalnych utrudnień; w trudnym etapie początkowym również wydłużenia czasu odpraw samochodów. „Dla przedsiębiorców skutkować to będzie m.in. koniecznością dopełnienia standardowych formalności celnych, w tym na przykład obowiązku zarejestrowania się w usłudze e-Klient (uzyskania numeru EORI), składania zgłoszeń celnych czy płacenia należności celnych i podatkowych związanych z importem towarów. Jeśli taki scenariusz się potwierdzi, spodziewamy się pewnego rodzaju trudności, jednak trzeba pamiętać, że firmy logistyczne realizują dostawy do krajów, w których te procedury obowiązują, więc mogę powiedzieć, że dzięki szerokiemu doświadczeniu i wiedzy jesteśmy gotowi na wsparcie klientów w tym zakresie” – dodaje Maciej Bachman.
W przypadku twardego Brexitu – zdaniem Sylwii Maciejewskiej, Partner Network Directora w Grupie Raben – najważniejsze konsekwencje dla gospodarek handlujących z Wielką Brytanią to: wyjście z Unii Celnej , brak dostępu do Wspólnego Rynku, brak swobodnego przepływu osób i towarów, przywrócenie odpraw celnych, ograniczenia rynku pracy, wzrost kosztów produkcji (mniejsza podaż pracowników) na rynku UK, wydłużone czasy dostaw oddziałujące szczególnie na branże wrażliwe na czas transportu (automotive, towary szybko się psujące i inne) czy też obniżenie konkurencyjności gospodarki Wielkiej Brytanii oraz nawet o 2% niższe PKB (o 40 miliardów GBP). „W skali makroekonomicznej należy się spodziewać, że gospodarka Wielkiej Brytanii straci na swojej konkurencyjności. Utrata wartości funta szterlinga w krótkiej perspektywie pomaga eksportowi brytyjskiemu, ale w dłuższym okresie oznacza zwiększone koszty produkcji, choćby z uwagi na ograniczony dostęp do rynku pracy. Zmniejszona podaż oznacza wzrost kosztów. Ponadto, importując z Wielkiej Brytanii należy się liczyć z opłatami celno-podatkowymi” – uzupełnia Sylwia Maciejewska.
Okres przejściowy
Wprowadzenie okresu przejściowego w przepływie towarów, który obowiązywałby do końca 2020 r., jako najbardziej prawdopodobny scenariusz wskazuje Przemysław Milczarek, Kierownik ds. Celnych, GEFCO. „W takiej sytuacji Wielka Brytania nadal byłaby częścią rynku unijnego, bez prawa głosu, z zachowaniem swobodnego przepływu towarów. Okres przejściowy służyłby wypracowaniu porozumienia o wolnym handlu. Nowe rozwiązania celne mogłyby być analogiczne do aktualnych warunków przepływu towarów między Unią Europejską a Norwegią czy Szwajcarią. Wprowadzenie preferencyjnych stawek celnych w praktyce oznaczałoby, że wiele towarów podlegałoby zerowej stawce. Diametralnie innym efektem rozmów w ramach okresu przejściowego byłoby powtórne referendum w Wielkiej Brytanii, w którym zwycięstwo odnieśliby zwolennicy Unii” – dodaje Przemysław Milczarek. W jego opinii obecnie trudno ocenić konsekwencje wprowadzenie kontroli celnych oraz możliwych opóźnień. Dla producentów i przewoźników twardy Brexit będzie oznaczać dodatkowe koszty związane z kontrolą celną, możliwością przeprowadzenia kontroli weterynaryjnej lub kontroli bezpieczeństwa produktu. Wątpliwości budzi również gotowość państw do szybkiego wprowadzenia granicy pomiędzy Unią Europejską i Wielką Brytanią. „Kilkadziesiąt lat wolnego handlu zrobiło swoje, a przecież do sprawnego przeprowadzenia rewolucji w przepływie towarów konieczne jest zatrudnienie wielu urzędników, w tym pracowników służby celnej. Widmo poważnych konsekwencji twardego Brexitu pozwala wciąż wierzyć, że Wielka Brytania i Unia Europejska doprowadzą do okresu przejściowego w handlu, który da dodatkowe kilkanaście miesięcy na uzgodnienie najlepszych rozwiązań dla branży TSL” – podsumowuje Przemysław Milczarek.
Przesunięcie terminu wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE i utrzymywanie status quo przez kilka najbliższych miesięcy przewiduje także Filip Czerwiński, Prezes Zarządu, DSV Road. Jego zdaniem gdyby jednak doszło do twardego Brexitu, oznaczałoby to znaczące zmiany i chaos na rynku transportowym. „Eksperci szacują, że po wprowadzeniu ceł z UE towary staną się mniej atrakcyjne, a spadek eksportu na Wyspy może sięgnąć nawet 30% w dłuższej perspektywie czasowej. Wprowadzenie odpraw celnych będzie też skutkować wydłużeniem czasu realizacji zleceń, choćby poprzez problemy ze sprawną obsługą celną i transportową w portach, które obecnie obsługują ponad 90% brytyjskiej wymiany handlowej. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że rząd brytyjski zdecydował się na działania w celu zwiększenia ilości przepraw promowych i podpisał umowy z armatorami, jednak biorąc pod uwagę, że liczba portów jest niezmienna, można odnieść wrażenie, że działania te będą nieskuteczne. Jeśli twardy Brexit się ziści, realna stanie się wizja wielokilometrowych korków i niedrożnych głównych portów dla przepraw promowych. W dłuższej perspektywie czasowej może dojść do przesunięcia większej części ładunków do realizacji drogą morską, co z kolei może oznaczać ograniczenie pracy dla polskich firm przewozowych. Wydłużenie czasu realizacji transportu drogowego oznaczać będzie mniejszą liczbę przejechanych kilometrów w skali miesiąca, a co za tym idzie – mniejsze przychody dla firm transportowych. W dłuższej perspektywie czasowej ceny frachtów na kierunku angielskim z pewnością wzrosną, ale początkowo rentowność firm transportowych może ucierpieć” – wyjaśnia Filip Czerwiński.
Chaos legislacyjny
Eksperci są zgodni – największe zamieszanie pod względem formalnym i dokumentacyjnym nastąpi w przypadku opuszczenia UE przez Wielką Brytanię bez żadnego porozumienia. Grzegorz Dziuba,Dyrektor ds. marketingu i rozwoju rynków zagranicznych,Kancelaria Transportowa LEGALTRANS Sp. z o.o., podkreśla, że Zjednoczone Królestwo może być traktowane jako państwo trzecie podlegające pełnej kontroli towarów i osób, co spowodowałoby zaległości w przepływie kanałów, ponieważ trzeba będzie generować dodatkową dokumentację. Relacje gospodarcze będą wtedy oparte na zasadach Światowej Organizacji Handlu. „Dla polskich przewoźników najgorszą informacją jest zasadniczo brak konkretnej informacji oraz czasu. Jak już wielokrotnie widzieliśmy, nasza branża transportowa jest w stanie dostosować się do niemalże każdych warunków, ale pod warunkiem właśnie transparentności przepisów. W przypadku twardego Brexitu, bez okresu przejściowego, przewoźnicy znajdą się w zupełnie nowych warunkach rynkowych, których będą musieli się uczyć, niestety na swoich błędach” – wyjaśnia Grzegorz Dziuba. Jego zdaniem każde rozwiązanie dotyczące Brexitu będzie miało niewątpliwie negatywne skutki dla przewoźników, ponieważ wydłuży się czas transportu ładunków oraz wzrosną koszty. Droga większości ładunków dedykowanych na rynek brytyjski może się zmienić na drogę morską, co wykluczy firmy przewozowe z łańcucha dostaw.
Chaos legislacyjny – to oznacza Brexit bez porozumienia – przewiduje Mateusz Górny, Prawnik, OCRK Polska. „Wielka Brytania wypadnie też z umowy Interbus, co uniemożliwi wykonywanie przewozów okazjonalnych na terytorium brytyjskie. Wyjście z Unii bez umowy spowoduje zastąpienie rozporządzenia 561/2006 konwencją AETR wraz ze wszystkimi różnicami w stosunku do regulacji unijnych. Jeżeli kierowcy poruszali się do tej pory tylko po UE, konieczne będzie ich dodatkowe przeszkolenie w zakresie regulacji AETR, które bywają odmienne od rozporządzenia. Pojawią się również bariery administracyjne – pomijając odprawy celne i paszportowe, konieczne będzie ubieganie się przed każdym transportem o zezwolenie w ramach limitu kwot transportowych. Kłopotliwe będą również ewentualne kontakty z przedstawicielami organów kontrolnych w Wielkiej Brytanii – do tej pory odmienność brytyjskiego systemu prawnego była łagodzona przez przepisy wspólnotowe, których po twardym Brexicie całkowicie zabraknie” – uściśla Mateusz Górny.
Na interesujące dane (na które wpływ ma Brexit) wskazuje Grigory Volik, Dyrektor w TELS Polska Sp. z o.o. Dane statystyczne z rynku przewozów drogowych pomiędzy Polską a Wielką Brytanią świadczą o istotnym spadku tempa wzrostu: jeśli według Eurostat w 2017 r. z Polski do Wielkiej Brytanii (licząc w tonach) wyeksportowano o 18,8% więcej ładunków niż w 2016 r., to dynamika 2018 r. wobec 2017 r. wyniosła mniej niż +5%. Podobną dynamiką cechuje się również kierunek importowy.„Na podstawie powyższych danych można przypuszczać, że popyt na usługi przewoźników i spedytorów na tym kierunku będzie spadał. Na tym tle pozostałe kwestie organizacyjne i prawne związane z wyjściem Wielkiej Brytanii z obszaru celnego UE, nawet zgodnie z „ostrym scenariuszem”, nie wydają się już na tyle istotne. Na razie jest bardzo ciężko robić jakiekolwiek bardziej precyzyjne prognozy na temat zmian w procedurach celnych oraz ustawodawstwie transportowym Wielkiej Brytanii po 29 marca. Najprawdopodobniej należy się spodziewać wydłużenia czasu tranzytu oraz kosztów transportu” – wyjaśniaGrigory Volik.
Podsumowując temat, Kacper Gołubowski,Ekspert,SRW Sp. z o.o., stwierdza, że z każdym dniem czas ucieka, a politycy zajmują się przeciąganiem politycznej liny, zamiast szukania rozwiązań. Istnieje jednak szansa, że gdy pojawi się przysłowiowy nóż na gardle, strony ustalą warunki porozumienia. Przynajmniej dla tych najbardziej newralgicznych sektorów, do których należy transport. „Brak jakichkolwiek wytycznych, co zrobić w razie rzeczywistego twardego Brexitu, i wszystko wskazuje na to, że będzie trzeba po prostu spróbować przejechać granicę i czekać na reakcję brytyjskich celników. Jedyne co można zrobić, to maksymalnie zabezpieczyć kierowcę co do zaistniałych ewentualności, wyposażyć go np. w paszport oraz sprawić, aby wszelkie dokumenty dotyczące działalności transportowej były starannie skompletowane i wypełnione” – kończy Kacper Gołubowski.
Sławomir Erkiert