67 Konkurs Piosenki Eurowizji, który odbył się w maju 2023 r. na długie lata zapadnie w pamięć polskiej publiczności, głównie za sprawą tzw. „wykonu” reprezentującej Polskę artystki, która odśpiewała swój utwór w sobie li tylko znanym języku. Utwór nosił tytuł „Solo”, ale wśród szerokiej publiczności jest znany jako „Bejba, ic kajda krejza”, które to dźwięki nawiązują do jego pierwszych słów. Na szczęście dla polskich melomanów, szybko znalazł się tłumacz, w osobie prof. Michała Rusinka, który dokonał przekładu dzieła na język polski, otrzymując w efekcie poniższy tekst:
Dziecko, to trochę szalone, jak inaczej to sformułować?
Przy tobie straciłem zmysły.
Dziecko, co się z tobą stało? Myślałam, że cię znam, ale teraz nadszedł czas, aby się z tym zmierzyć.
Jesteś gorący i zimny. Wysoki i jesteś niski. Bawię się moim umysłem.
Nie, och, och, to tak nie działa, więc pozwól mi to przeliterować.
Teraz jestem lepsza solo, solo. Nigdy siebie nie zawiodłam.
Didi dam dam dam.
Teraz pokażę ci, pokażę, pokażę, co tracisz.
Profesor Rusinek odwalił kawał dobrej roboty. Być może jego doświadczenie w tłumaczeniu bełkotliwych tekstów można by jednak wykorzystać do bardziej ambitnych zadań, jak np. przetłumaczenie, o co chodzi autorom przepisów dotyczących „granicznego podatku węglowego”, czyli CBAM. Bo to, co ukazało się w kwietniu 2023 r. jest „kajda krejza”…
To trochę szalone…
Rozporządzenie nr 2023/956 z dnia 10.05.2023 r. ustanawia mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 w odniesieniu do emisji gazów cieplarnianych wbudowanych związanych z towarami wymienionymi w załączniku I do rozporządzenia, w momencie ich przywozu na obszar celny Unii. Towarami tymi są: energia elektryczna, wodór, nawozy, żeliwo i stal oraz aluminium. Wśród szczytnych celów, które przyświecają temu przedsięwzięciu wymienia się m.in. chęć eliminacji ryzyka „ucieczki emisji” do krajów trzecich, promowanie dekarbonizacji w innych krajach, jak i zapewnienie równych warunków konkurencji dla towarów pochodzących z UE i spoza UE. Ten ostatni argument sugerowałby, że Unia ma problem ze zbytem produkowanych u siebie tego typu towarów – co jednak prawdą nie jest. W istocie UE cierpi raczej na niedobór np. aluminium, szczególnie od czasu zamrożenia wymiany handlowej z Rosją, która zaspokajała swoimi dostawami ok. 17% unijnego zapotrzebowania na ten pierwiastek; podobnie ma się sprawa ze stalą. A jako że nowe przepisy znacząco utrudnią import tych towarów, Komisja Europejska strzela sobie de facto w kolano.
Przepisy nie będą dotyczyły jedynie bardzo wąskiej grupy towarów pochodzących z krajów EFTA (Islandii, Szwajcarii, Norwegii i Liechtensteinu), towarów znajdujących się w bagażu osobistym podróżnego oraz przesyłek "towarów o niewielkiej wartości" (tj. do 150 EUR) o których mowa w art. 23 rozporządzenia (WE) nr 1186/2009. Poza określonymi wyjątkami, import choćby jednego worka cementu czy kilograma śrubek będzie powodował u importera obowiązki określone w rozporządzeniu.
Pierwszy okres przejściowy rozpocznie się już za kilka miesięcy, 1 października 2023 r. Ostatni kwartał bieżącego roku będzie już objęty obowiązkiem składania sprawozdań, aczkolwiek graniczny podatek węglowy nie będzie jeszcze pobierany. Do kogo i w jakiej formie raporty będą składane – tego nikt wciąż nie wie. Przede wszystkim, Komisja Europejska nie opracowała dotąd aktów wykonawczych. Osoby dobrze zwykle poinformowane są zdania, że przed wakacjami stosowne akty nie zostaną uchwalone; a jeśli nie zostaną uchwalone przed nimi, to pojawią się dopiero po wakacjach, bo przecież nie po to jest lato, żeby ślęczeć nad projektami rozporządzeń. Również na poziomie krajowym nie bardzo wiadomo, kto konkretnie miałby jeść tę żabę. Na rynku w Pułtusku usłyszeliśmy plotkę, jakoby trwały na tym tle przepychanki pomiędzy Ministerstwem Klimatu i Środowiska, a Ministerstwem Finansów. Summa summarum, możemy się spodziewać, że konkretne informacje pojawią się gdzieś pod koniec września, a nowe przepisy wejdą w życie już kilka dni później, tj. z początkiem października.
Drugi okres przejściowy rozpocznie się 31 stycznia 2024 r. i od tego momentu będzie można składać wnioski o przyznanie statusu „upoważnionego zgłaszającego” (art. 17 rozporządzenia). I wreszcie w dniu 1 stycznia 2026 r. nastąpi pełne wdrożenie nowych przepisów. Od tego momentu podmiot, nie będący „upoważnionym zgłaszającym” nie będzie miał prawa przywozu na obszar celny UE minimalnych nawet ilości towarów, których dotyczą nowe regulacje. Od tego też dnia import ten będzie podlegał stosownym opłatom.
Reasumując: w I okresie przejściowym od 01.10.2023 r. do 31.12.2025 r. każdy importer (lub jego pośredni przedstawiciel celny), który w danym kwartale roku dokonał przywozu towarów, będzie musiał złożyć sprawozdanie za ten kwartał, zawierające informacje o importowanych towarach, nie później niż miesiąc po jego zakończeniu. W II okresie przejściowym będzie trzeba wystąpić o status „upoważnionego zgłaszającego”, a od 01.01.2026 r., po pełnym wdrożeniu przepisów CBAM, już nie tylko raportować, ale i ponosić opłaty importowe.
Nadszedł czas, aby się z tym zmierzyć...
Do tego momentu, oprócz faktu, że stosowne przepisy otrzymamy na kilka dni przed ich wejściem w życie (do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić), wszystko wygląda znośnie. „Kajda krejza” zaczyna się na dobre, kiedy przyjrzymy się, jakie dane powinny się znaleźć w sprawozdaniu importera. A są to:
- całkowita ilość każdego rodzaju towarów, wyrażona w MWh w przypadku energii elektrycznej i w tonach w przypadku innych towarów, określona dla każdej instalacji wytwarzającej towary w państwie pochodzenia;
- rzeczywista całkowita wielkość emisji wbudowanych, wyrażona w tonach emisji ekwiwalentu dwutlenku węgla na megawatogodzinę energii elektrycznej lub – w przypadku innych towarów – w tonach emisji ekwiwalentu dwutlenku węgla na tonę każdego rodzaju towarów, obliczona zgodnie z metodą określoną w załączniku IV;
- całkowite emisje pośrednie,
- opłata za emisję gazów cieplarnianych należną w państwie pochodzenia za emisje wbudowane w towary przywożone, z uwzględnieniem rabatów lub innej dostępnej formy rekompensaty.
Jak widać, nie są to informacje dostępne na każde skinienie. Wielu eksporterów zapewne nawet nie jest w stanie dotrzeć do odpowiednich danych, szczególnie jeśli nie są oni producentami danego towaru; zaś weryfikacja rzetelności tych danych to już zupełnie marzenie ściętej głowy.
Bawię się moim umysłem…
Prawdziwą perwersją umysłową wykazali się autorzy rozporządzenia tworząc system uiszczania opłat wynikających z CBAM. Prosty system typu „oblicz i zapłać” musiał wzbudzać w ich spragnionych wyzwań intelektualnych umysłach wstręt i pogardę, postarano się zatem odpowiednio go skomplikować. Upoważniony zgłaszający CBAM będzie zatem musiał kupować specjalne certyfikaty CBAM od wyznaczonego organu w państwie członkowskim, w którym ma siedzibę.
„Certyfikat CBAM” będzie dokumentem w formacie elektronicznym, który będzie odpowiadać jednej tonie ekwiwalentu dwutlenku węgla emisji wbudowanych. Takimi właśnie certyfikatami będzie uiszczana opłata z tytułu importu, dokonanego w danym roku kalendarzowym, w nieprzekraczalnym terminie do 31 maja następnego roku (po złożeniu sprawozdania rocznego). Żeby jednak nie było zbyt prosto, upoważniony zgłaszający będzie musiał dbać o to, żeby liczba certyfikatów CBAM na jego rachunku w rejestrze CBAM na koniec każdego kwartału odpowiadała co najmniej 80 % emisji wbudowanych, których wielkość określa się na podstawie wartości domyślnych z zastosowaniem metod określonych w załączniku IV, z uwzględnieniem wszystkich towarów przywiezionych przez niego od początku roku kalendarzowego. Jeśli zaś odpowiednie organy stwierdzą, że podmiot nie posiada wystarczającej liczby certyfikatów CBAM na swoim rachunku w rejestrze CBAM na koniec danego kwartału, straci on swój status upoważnionego zgłaszającego.
Na koniec warto jeszcze dodać, że upoważniony zgłaszający ma obowiązek przeprowadzenia weryfikacji swojego sprawozdania rocznego przez akredytowanego weryfikatora oraz przekazania odpowiednim organom raportu z tej weryfikacji.
Teraz pokażę ci, pokażę, pokażę, co tracisz…
Każdej osobie o stabilnej psychice musi się w tym momencie nasunąć pytanie, po jaką cholerę to wszystko tak komplikować ? Przy odrobinie wyobraźni można sobie wyobrazić bardzo prosty system, w którym dla konkretnych kodów CN i konkretnych krajów pochodzenia można by ustalić pewne uśrednione współczynniki, na podstawie których naliczano by opłaty CBAM od ilości sprowadzonego towaru, podobnie jak obecnie naliczamy np. podatek akcyzowy od wina czy tytoniu. Jeśli zaś takie uśrednienie nie zaspokaja wybrednych gustów intelektualnych brukselskich urzędników, to można by tego typu współczynniki odnieść do konkretnych producentów, tak jak obecnie ma to miejsce np. w przypadku ceł antydumpingowych. Ostatecznie rynek producentów stali, aluminium, cementu czy nawozów nie jest liczony w setkach tysięcy przedsiębiorstw. W średniej wielkości kraju producentów tych towarów można policzyć na palcach jednej ręki, a Unia ma metody zastraszania, które skłoniłyby ich do daleko zaawansowanej współpracy - opornym można by po prostu zabronić eksportu ich wyrobów do UE. Kwotę opłat CBAM można by z kolei naliczać w zgłoszeniu celnym i pobierać każdorazowo wraz z cłem i podatkiem VAT. Tego typu rozwiązanie nie wiązałoby się praktycznie z żadnymi nakładami po stronie importerów ani administracji krajów członkowskich, oprócz samego granicznego podatku węglowego, opłacanego przez przedsiębiorców.
Po co zatem ten cały cyrk?
… didi dam dam dam….
* śródtytuły w tekście pochodzą z tłumaczenia tekstu piosenki Blanki Stajkow
pt. „Solo”, dokonanego przez Michała Rusinka.
Piotr Sienkiewicz, Dyrektor Zarządzający Rusak Business Services