Ten prosty i nieskomplikowany sposób polecam autorom uregulowań prawnych obowiązujących w UE w sprawach celnych. Zaiste bowiem, nie wiedzą, co czynią.
Pierwszy projekt Unijnego Kodeksu Celnego powstał w 2008 r., potem podlegał kolejnym nowelizacjom. Opublikowany został w 2013 r., a w życie wszedł 1 maja 2016 r. Do kodeksu wydano ponadto rozporządzenie wykonawcze oraz rozporządzenie delegowane.
Gdyby wszystkie te akty prawne napisano po chińsku, nie czyniłoby to w zasadzie żadnej różnicy. Normalny człowiek, po przestudiowaniu przepisów nie jest w stanie w żaden sposób odnieść ich do rzeczywistości.
Oto mała próbka tej radosnej twórczości:
Jeżeli, w przypadku transportu morskiego lub wodnego śródlądowego, w odniesieniu do tych samych towarów co najmniej jedna osoba inna niż przewoźnik zawarła co najmniej jedną dodatkową umowę przewozu objętą co najmniej jednym konosamentem, a osoba wystawiająca konosament nie udostępniła danych wymaganych do sporządzenia przywozowej deklaracji skróconej swojemu partnerowi umowy, który wystawia konosament jej lub jej partnerowi umowy, z którym zawarła umowę o wspólnym załadunku towarów, osoba, która nie udostępniła wymaganych danych, przekazuje te dane urzędowi celnemu pierwszego wprowadzenia zgodnie z art. 127 ust. 6 kodeksu. (art. 112 Rozporządzenia Delegowanego nr 2015/2446 z dnia 28 lipca 2015 r.).
Komisja Europejska wydaje w swej łaskawości wytyczne w celu tłumaczenia sensu tego bełkotu. Niestety, nie są one za bardzo zrozumiałe. Nic zatem dziwnego, że musi po jakimś czasie wydawać objaśnienia do wytycznych. Polska administracja celna włączyła się w ten bój, opracowując od czasu do czasu „newslettery” na zadany temat; odpowiadając zaś na konkretne zapytania, opracowuje tzw. „fiszki”, publikowane na stronie internetowej MF. Na samym końcu owego specyficznego łańcucha pokarmowego siedzi zaś przedsiębiorca, który absolutnie nie ma żadnych kompetencji, aby cały ten bałagan zgłębiać; a po drugiej stronie barykady, równie zagubiony funkcjonariusz celny.
Wszystkim owym zagubionym biedakom spieszę z pomocą. Zapiszcie sobie, jak wygląda hierarchia aktów prawa celnego Unii Europejskiej.
(Wszystkich prawników proszę w tym miejscu o przerwanie lektury, gdyż jej kontynuowanie zagraża życiu lub zdrowiu!)
Największą moc ma newsletter vel fiszka. Może uchylać poszczególne przepisy polskiej ustawy o VAT, jak i Unijnego Kodeksu Celnego, tak jak stało się to w niektórych niuansach dotyczących art. 33a ustawy o podatku od towarów i ustaw.
Następne w hierarchii są objaśnienia i wytyczne. Unijny Kodeks Celny jest zaś na szarym końcu. Tym, co znajduje się w tym akcie prawnym, proszę się absolutnie nie sugerować.
Ostatecznie, tym co umieszczono w tych wszystkich newsletterach, fiszkach, objaśnieniach, wytycznych, rozporządzeniach i kodeksach i tak nie warto się przejmować. Głos decydujący ma bowiem Pani Zdzisia z Oddziału Celnego w Pcimiu Dolnym. Ponieważ zaś nikt nie wie, jak rozumieć bełkot, który w tych aktach prawnych się znajduje, to właśnie Pani Zdzisia musi
w swym sumieniu rozsądzić, jak rozstrzygnąć daną sprawę.
Włodzimierz Ilicz Lenin twierdził, że państwem mogą zarządzać kucharki i nikt nie powinien dostrzec różnicy. Okazało się, że (jak zwykle) miał rację.
Piotr Sienkiewicz, Business Development Director w Rusak Business Services