Trudno przecenić wartość strefy ekonomicznej dla miasta, ale samo włączenie terenów inwestycyjnych do strefy nie jest jeszcze gwarantem żadnego sukcesu - podkreśla Adam Neumann, zastępca prezydenta Gliwic.
Od lat gminy i miasta zapewniają o przyjaznym klimacie dla biznesu, otwartości na inwestorów. Jednym samorządom pozyskiwanie inwestycji idzie całkiem nieźle, innym jednak jak po grudzie. Co mogą robić dla inwestorów samorządy, które przecież i tak mają już wystarczająco dużo zadań i ograniczone możliwości finansowe?
Adam Neumann, zastępca prezydenta Gliwic: Odpowiedź nie jest wcale taka prosta jak mogłoby się wydawać. Oczywiście samorządy zapewniają o przyjaznym klimacie dla biznesu, obsłudze inwestora typu One-Stop-Shop i są to niezwykle istotne elementy, ale często nie wystarczające.
Nie istnieje ścieżka, która gwarantuje znaczny wzrost inwestycji zewnętrznych na terenie miasta, gdyż wpływ ma na to bardzo wiele czynników poczynając od koniunktury na rynku, a kończąc na lokalizacji.
Nawet system ulg i zwolnień podatkowych to niejednokrotnie za mało, jeśli nie idą za nim inne atuty czy też zasoby, jakim dysponuje dana gmina czy region. W Gliwicach od zawsze istotne znaczenie miała lokalizacja miasta na przecięciu ważnych szlaków komunikacyjnych, jak również zasoby ludzkie, mamy przecież u siebie jedną z najlepszych uczelni technicznych w kraju.
Atuty te staramy się uzupełniać polityką proinwestycyjną, która obejmuje plany zagospodarowania przestrzennego, dbanie o dostępność terenów inwestycyjnych, zwolnienia z podatku od nieruchomości, wspieranie funkcjonowania inkubatorów przedsiębiorczości, a także promocję gospodarczą w kraju i za granicą.
Mówi Pan, że ulgi podatkowe to mało, ale to właśnie niższe podatki przyciągają przedsiębiorców do specjalnych stref ekonomicznych. Czy bez podstrefy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Gliwice byłyby w stanie pozyskać tylu inwestorów?
Trudno przecenić wartość strefy ekonomicznej dla naszego miasta. Proszę jednak pamiętać, iż samo włączenie terenów inwestycyjnych do strefy nie jest jeszcze gwarantem żadnego sukcesu.
W przypadku Gliwic o sukcesie zdecydowało kilka czynników, ale przede wszystkim należy zwrócić uwagę na dwa elementy. Po pierwsze podjęto odważną decyzję o inwestowaniu w uzbrojenie terenów inwestycyjnych nie mając przy tym gwarancji, że znajdą się chętni na ich zagospodarowanie. Po drugie pozyskaliśmy inwestora o znaczeniu strategicznym – General Motors, który przyciągnął kolejne firmy.
Dziś Gliwicką Podstrefę KSSE tworzą 62 firmy z całego świata, które zainwestowały tu ponad 6 mld zł i zatrudniają ok. 14 tys. pracowników.
Wśród firm funkcjonujących na terenie miasta, także w strefie, silną grupę stanowią przedstawiciele branży logistycznej. Jakie nadzieje władze miasta wiążą z tą branżą?
Zaryzykuję stwierdzenie, że mamy naturalne predyspozycje aby stać się znaczącym centrum logistycznym nie tylko w tej części kraju. Największy węzeł autostradowy w tej części Europy, największy port śródlądowy w kraju, trzy międzynarodowe porty lotnicze w odległości do 100 km to przecież fakty i niezaprzeczalne atuty dla przedsiębiorstw z tej branży.
Firmy logistyczne to bardzo ważni gracze na naszym rynku. Inwestycje ich mają dla nas bardzo duże znaczenie z przynajmniej kilku powodów. Najbardziej oczywistym są podatki, które zasilają budżet miasta ale przecież nie tylko o bezpośrednie wpływy do kasy miejskiej chodzi. Inwestycje tego typu mają istotny wpływ na lokalny rynek pracy i wpływają pozytywnie na wizerunek miasta jako miejsca z którym warto wiązać przyszłość.
Ma to z resztą szczególne znaczenie gdy mówimy o projekcie firm, które już wcześniej inwestowały na terenie Gliwic, bo to oznacza, iż znając bardzo dobrze specyfikę naszego regionu są przekonane, że wybór tej lokalizacji jest najlepszym z możliwych.
Gliwice jednak to nie tylko logistyka. Nie zapominajmy o branży automotive, o wielu firmach innowacyjnych i ośrodkach badawczo rozwojowych, które działają na terenie miasta. Wspominałem ponadto już wcześniej o Politechnice Śląskiej, która stanowi swoistą kuźnię kadr nowoczesnej gospodarki. Swojej przyszłości nie wiążemy zatem tylko z jedną branżą.