Dwie popularne metody znakowania komponentów na linii produkcyjnej, produktów, majątku czy dokumentów, które umożliwiają zautomatyzowanie ewidencji to etykiety z kodami kreskowymi oraz znaczniki RFID. Łączy ich wspólny cel, którym jest dobre oznakowanie i późniejsza identyfikacja zasobów.
RFID czy kreski?
Szczególnie w środowisku produkcyjnym, które bywa bardzo często różnorodne (np. ze względu na rodzaj zastosowanych materiałów, otoczenie czy procesy, jakim półprodukt zostaje poddany, zanim zostanie przekształcony w produkt finalny), wybór odpowiedniej technologii znakowania i identyfikacji jest istotny. Zdaniem Bartłomieja Besza, System & Solution Managera, Turck Sp. z o.o., kody kreskowe wciąż świetnie sobie radzą w „czystym” otoczeniu, tym bardziej, że ich stosowanie nie wymaga specjalistycznej wiedzy, a główną ich bronią jest strona kosztów – etykieta z nadrukiem jest po prostu tania. – Przyglądając się jednak procesom bardziej wymagającym, gdzie nie ma możliwości identyfikacji w prostej linii padania światła lub tym, gdzie półprodukt jest poddawany działaniu wysokiej temperatury, jest malowany lub też wymagany jest zwiększony dystans detekcji przy jednoczesnej niewrażliwości na kąt, pod którym jest identyfikowany, zauważymy, że potrzebujemy czegoś więcej. Odpowiedzią jest technologia RFID, która pozwala na identyfikację w naprawdę ciężkich warunkach. Warto dodać, że przy okazji RFID automatyzuje proces, przyśpieszając go – dodaje Bartłomiej Besz.
W tej technologii można zawrzeć znacznie bogatsze informacje o produkcie niż na tradycyjnych etykietach, a dane mogą być zmieniane na bieżąco. Nawet podczas trudnych warunków (oszronienie, zapylenie, zabrudzenie) technologia umożliwia odczytanie identyfikatora. RFID doskonale wpisuje się tam, gdzie kody kreskowe nie mogą spełnić wymagań przedsiębiorców.
W opinii Jonasza Borowskiego, Dyrektora Działu RFID, PPU Comex Sp. z o.o., RFID i kody kreskowe nie wykluczają się. Wręcz przeciwnie, znakomicie się uzupełniają. – Produkujemy coraz więcej etykiet RFID, na których nadrukowany jest klasyczny kod kreskowy. Gdy zawiedzie jedna metoda identyfikacji, możemy skorzystać z drugiej. Kolejnym dowodem na uzupełnianie się tych dwóch metod identyfikacji jest różny odczyt produktów w poszczególnych etapach łańcucha dostaw. W początkowych ogniwach łańcucha może być wykorzystywany system RFID, a w ostatnim ogniwie odczyt dokonywany jest za pomocą klasycznego skanera kodów kreskowych. Przy właściwym oznaczeniu produktu w pierwszych ogniwach łańcucha dostaw, może on służyć przez pełny „cykl życia” produktu – wyjaśnia Jonasz Borowski.
Główną zaletą RFID jest możliwość odczytania wielu znaczników równocześnie, bez konieczności kontaktu optycznego pomiędzy urządzeniem odczytującym a identyfikowanymi obiektami. Jakub Kownacki, Dyrektor Techniczny, ISS RFID Sp. o.o., zwraca uwagę, że odczyt RFID minimalizuje ryzyko błędów operatora (np. pominięcia/zapomnienia zeskanowania) i potwierdza nam przejście przez wszystkie procesy produkcji. – Ułatwia lokalizowanie półproduktów, wspiera FIFO (ang. First-in, First-out, czyli towary ze starszych partii produkcyjnych są wysyłane/przetwarzane szybciej). Dodatkowo możemy prześledzić cały proces życia towaru i uzyskać korzyści związane z magazynowaniem i przechowywaniem produktów i wyrobów gotowych. Oczywiście dodatkowym atutem od razu jest wsparcie procesów wysyłek – wyjaśnia Jakub Kownacki. Przy okazji wspomina, że nie można zapominać o kosztach wdrożenia odpowiedniej technologii i zwrocie z tej inwestycji. – Kody kreskowe są tańsze w eksploatacji (poziom cenowy etykiety to jeden grosz, a etykiety RFID do kilka - kilkanaście eurocentów). Jednakże konieczne jest, aby kody kreskowe znajdowały się w polu widzenia czytnika, były dobrze naniesione, czytelne, nie bez znaczenia jest także to, że każdy kod kreskowy należy osobno skanować. RFID daje więcej możliwości i skraca czas poszukiwania elementów, odczytu ilościowego wielu elementów. Pracownicy tracą mniej czasu na wykonywanie żmudnych zadań, mogą więc być delegowani do innych działań – uzupełnia Jakub Kownacki.
Im mniejszą jednostkę oznaczamy, tym więcej danych, które pozwalają nam podjąć konkretne działania na produkcji. Jonasz Borowski zwraca jednak uwagę, że im więcej detali oznaczamy, tym wyższy koszt stały w postaci znaczników RFID. – Przy obecnych cenach za etykiety RFID jest to jak najbardziej możliwe. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy w każdym przypadku takie dane są nam potrzebne? Często wystarczające jest oznaczanie opakowań zbiorczych, kartonów, pojemników logistycznych. Czasami wystarczające jest oznaczanie palety. Wszystko zależy od tego, co chcemy uzyskać i jak chcemy pracować na zebranych danych – odpowiada Jonasz Borowski.
Dążąc do automatyzacji
Nasi eksperci podkreślają, że RFID dobrze będzie się sprawdzać w przedsiębiorstwach dążących do automatyzacji, poszukujących rozwiązań do eliminacji błędów, oszczędności czasu i ułatwienia pracy oraz tych, którzy muszą mieć stały nadzór nad linią produkcyjną czy też magazynem półproduktów. – Jeżeli produkt ma umieszczoną etykietę w trudno dostępnym miejscu, skanowanie etykiety z kodem 1D lub 2D zajmuje dużo czasu. RFID znacząco przyśpiesza ten proces, ponieważ skanując tag RFID, nie musimy go fizycznie widzieć i wystarczy być jedynie w zasięgu odczytu. W zależności od zastosowanych etykiet, anten oraz od materiału, z którego jest wykonany produkt, zasięg odczytu waha się między kilkoma centymetrami do nawet 10 metrów – dodaje Jan Nowomiejski, Specjalista ds. sprzedaży, Kreski.
Z pewności wyższa cena RFID niż kodów kreskowych może być barierą dla wielu firm. Tworzenie architektury RFID wymaga więc przeprowadzenia analizy przedwdrożeniowej, która sprecyzuje założenia i zasady dotyczące działania systemu. W większości przypadków trzeba przeprowadzić testy, które zdefiniują m.in., jaki rodzaj znaczników RFID możemy zastosować oraz jakim urządzeniem będziemy dokonywać ich rejestrowania. Dość obszernym zagadnieniem jest również kwestia doboru oprogramowania, co w dużej części projektów wiąże się ze stworzeniem odpowiedniej aplikacji pod dany projekt.
– Stanowczo rekomendujemy testy i analizy przedwdrożeniowe, które są bardzo ważnym etapem, by ocenić ROI i poznać wszystkie korzyści płynące z tego rozwiązania. Kluczowa jest również specyfika produktu, a więc sprawdzenie, czy technologia RFID osiągnie spodziewane parametry techniczne – mówi Jakub Kownacki. Z kolei inny nasz rozmówca, Jonasz Borowski, podkreśla, że w ostatnim roku obserwujemy ogromną akcelerację wdrożeń RFID w procesach produkcyjnych, co jest związane z potrzebą automatyzacji procesów produkcyjnych w czasach, gdy pandemia wymusza na nas automatyzację. – Aby firma nadążała za trendami lub zwyczajnie była bardziej konkurencyjna, sięgnięcie po technologię RFID może stać się koniecznością – dodaje Bartłomiej Besz.
Z kolei Jan Nowomiejski zaznacza, że nie należy zapominać, że RFID nie nadaje się jednak do każdego produktu. Tagi RFID przesyłają dane za pomocą fal radiowych do anteny/czytnika. – Etykiety RFID nie zawierają baterii, a zamiast tego otrzymują energię z fal radiowych generowanych przez czytnik. Kiedy znacznik odbiera fale z czytnika/anteny, energia przepływa przez wewnętrzną antenę do układu scalonego. Energia fal aktywuje chip, który moduluje energię o pożądaną informację, a następnie przesyła sygnał z powrotem w kierunku anteny/czytnika. W przypadku fal radiowych wysokiej częstotliwość (dla RFID 865–870 MHz) zaczynają się one zachowywać bardziej jak światło. Nie przenikają przez tworzywa tak dobrze i mają tendencję do odbijania się od wielu obiektów. Fale w paśmie UHF mogą być także absorbowane przez wodę. Dlatego dużym wyzwaniem dla pasma UHF jest czytanie tagów RFID na obiektach umieszczonych w środku palety/wózka – wyjaśnia Jan Nowomiejski.
Wiele jednak przemawia za tym, że RFID to przyszłość, tym bardziej, że to obecnie jedna z najszybciej rozwijających się technik automatycznej identyfikacji. Jej praktyczne wykorzystanie nabrało znacznego przyśpieszenia dzięki ustanowieniu globalnych standardów, poprawieniu efektywności samej technologii oraz wolnemu co prawda, ale jednak obniżeniu kosztów jej wdrażania.
Sławomir Erkiert