W ostatnich latach sytuacja na globalnym rynku kontenerowym wydaje się pozytywna. Czy w 2019 przedstawiciele morskiego biznesu również będą mogli spać spokojnie?
Popyt na morskie przewozy kontenerowe utrzymuje się na stabilnym poziomie. Co więcej, w wyniku obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej na świecie, konkurencyjność frachtu morskiego stopniowo wzrasta. Weźmy na przykład Chiny i niezwykle popularny obecnie Nowy Jedwabny Szlak. Znaczącą rolę w rozwoju kontenerowych przewozów kolejowych odgrywają subsydia ze strony Państwa Środka. Niestety, jak się okazuje, chińskie zasoby rządowe to nie studnia bez dna. Dotacje są już częściowo ograniczane, co ujemnie wpływa na ilość wysyłanych kontenerów. Jednocześnie zapotrzebowanie na transport ładunków z Chin do Europy utrzymuje się na wysokim poziomie, co otwiera możliwości dla morskich przewozów kontenerowych. Warto zwrócić uwagę, że fracht morski skutecznie eliminuje również efekt wąskiego gardła, a więc sytuację, w której spowolnienie pracy lub zator na jednym z etapów powoduje zahamowanie lub zatrzymanie działalności całego łańcucha dostaw.
Jak zatem przy rosnącym popycie na fracht morski przedstawia się sytuacja związana ze stawkami?
Niestety, nie wszystko wygląda tak kolorowo. Stawki będą rosnąć. Dlaczego? Międzynarodowa Organizacja Morska, (ang. International Maritime Organisation, IMO) zajmującą się sprawami morskimi, a w szczególności bezpieczeństwem na morzu oraz zapobieganiem zanieczyszczeniu środowiska morskiego przez statki, w ostatnim czasie zaostrzyła przepisy dotyczące zawartości siarki w paliwach. Do końca 2019 roku armatorzy muszą wprowadzić owe przepisy w życie dostosowując stan techniczny około 50-60% statków oceanicznych. Wiąże się to z wymianą filtrów, co może zająć od 2 do 6 miesięcy. Jaki ma to związek z poziomem stawek? Otóż prace serwisowe statków spowodują ich chwilową niedostępność, ograniczając tym samym brak wolnego miejsca na statkach i generując wzrost cen na kontenerowy fracht morski.
Czy dana sytuacja wpłynie również na światową siatkę trande-lanes?
Jak podają międzynarodowe źródła statystyczne, głównym graczem na rynku morskiego frachtu kontenerowego są Azja i Chiny, generujące blisko 60% całości globalnych przewozów kontenerowych. Niemniej z uwagi na amerykańsko-chińską wojnę cenową, a także na embarga nałożone przez Trumpa na chińskie produkty, stopniowo maleje udział morskich kontenerów z Państwa Środka do Stanów Zjednoczonych. Dodatkowo sytuację zaostrzyła ostatnia afera związana z firmą Huawei i zarzutami szpiegostwa. Sytuacja polityczna zawsze rzutuje na relacje biznesowe. W takich momentach z cienia wychodzą inni gracze.
Jak mówi polskie przysłowie: „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”.
Zgadza się. W tym przypadku korzystają między innymi Indie, ale także inne państwa azjatyckie na czele z Wietnamem, które rywalizują z Państwem Środka przede wszystkim kosztami pracy. Stany Zjednoczone i Europa stopniowo zwiększają procent wymiany handlowej z Delhi. Warto również zauważyć, że obecnie znaczący procent transportu drogowego zastępuje frach morski. Ponownie mamy tu do czynienia z eliminacją tzw. wąskiego gardła na granicach.
To łakomy kąsek.
Niewątpliwie. Skoro jesteśmy już przy łakomych kąskach, takowym jest także Afryka Zachodnia i Południowa, a dokładnie RPA. Dla morskich przewozów kontenerowych to studnia bez dna. Zapotrzebowanie na transport morski ze strony krajów afrykańskich jest ogromne, a stawki bardzo konkurencyjne. To atrakcyjny rynek.
Można więc przypuszczać, że 2019 rok będzie dobrym rokiem dla morskich przewozów kontenerowych?
Zdecydowanie. Sądzę, że fracht morski czeka w najbliższych jedenastu miesiącach znaczący wzrost - globalnie na poziomie około 5-8%, a dla międzynarodowego dostawcy usług transportowo-logistycznych AsstrA-Associated Traffic AG nawet do 20%. Morskie przewozy kontenerowe stają się coraz bardziej konkurencyjne. Są one dobrą alternatywą nie tylko dla wspomnianego już transportu kolejowego i drogowego. Kontenery morskie skutecznie zastępują również frach lotniczy, zwłaszcza obecnie, kiedy liczne linie lotnicze wprowadzają embarga na transport podwyższonego ryzyka, jakim jest na przykład przewóz baterii drogą powietrzną. Transport morski jest poza takimi ograniczeniami. Płyniemy z prądem.