Z Kingą di Salvo, Country General Managerem CHEP Polska – o tym, czy walka palet białych z niebieskimi ma sens i gdzie zaszedł CHEP w 15 lat po rozpoczęciu działalności w Polsce – rozmawiał Krzysztof Pograniczny
Krzysztof Pograniczny: Jakie główne zadanie i wizję będzie Pani realizować na nowym stanowisku w CHEP?
Kinga di Salvo: Moim kluczowym zadaniem będzie zapewnienie dynamicznego rozwoju CHEP w Polsce i w krajach nadbałtyckich oraz ekspansja firmy na nowych rynkach.
Wizja? Najważniejsze jest dla mnie dalsze budowanie jak najlepszego partnerstwa biznesowego oraz wprowadzanie dobrych praktyk i standardów CHEP w Polsce. Dążymy do poprawienia wydajności operacyjnej i obniżenia kosztów obsługi łańcucha dostaw naszych klientów.
– Przez ponad dekadę CHEP w Polsce wykonał sporą pracę. Z marki zupełnie nieznanej, firmy prowadzonej jednoosobowo, poważnie powiększył swoje wpływy. Jak w konkretnych liczbach można to zobrazować?
– CHEP istnieje w Polsce już blisko 15 lat. Firma rozpoczęła działalność w 2000 r. W ciągu tego czasu nasz zespół powiększył się z kilku do ponad 70 osób i wciąż się rozrasta. Jest to naturalną konsekwencją wzrostu liczby klientów, obecnie współpracujemy już z 600 przedsiębiorstwami i obsługujemy kilkaset lokalizacji – fabryk, magazynów naszych klientów na terenie całego kraju. Mamy już 5 centrów dystrybucyjno-serwisowych i planujemy otwarcie kolejnych dwóch.
Nasze niebieskie palety zastępują z powodzeniem białe palety przemysłowe i europalety. Dzieje się tak między innymi za sprawą rozwoju sieci handlu nowoczesnego, które doceniają outsourcing palet z prostych, operacyjnych powodów – zamiast zwracać puste palety wielu dostawcom, odbiór palet zlecają jednemu kontrahentowi, czyli CHEP. Obecnie współpracujemy z wszystkimi sieciami handlu nowoczesnego, a nasi klienci mogą dostarczać towar na niebieskich nośnikach już do ponad 8500 punktów sprzedaży i dystrybucji na terenie Polski. CHEP zarządza w Polsce około 15 mln palet, co daje dam około 30-procentowy udział w rynku FMCG i około 20-procentowy udział w całym rynku palet. Warto dodać, że Polska jest dla CHEP obecnie jednym z najszybciej rozwijających się rynków w Europie.
– Od pewnego czasu, przynajmniej na poziomie słów, trwa walka: palety niebieskie kontra białe. Czy budowanie strategii białych palet na polityce dominacji ma sens, przecież to raczej dwa różne produkty?
– Firmy oferujące tzw. białe palety są obecnie naszą największą konkurencją. Jednak trzeba nadal pamiętać, że istnieje bardzo duża różnica pomiędzy tym, co daje klientom system EPAL, a co oferuje im system wynajmu (poolingu) palet CHEP. To są przede wszystkim dwie różne usługi i wybór rozwiązania zależy od wymagań konkretnego klienta i jego gotowości do ponoszenia określonych nakładów pracy i kosztów. Naszą rolą jest teraz przede wszystkim uświadomienie klientom, że istnieje alternatywny system i że nie muszą korzystać z jednego rozwiązania. CHEP, oferując usługę wynajmu palet, pomaga obniżyć koszty i uprościć procesy związane z dostawami.
– Czy jeszcze raz możemy precyzyjnie określić, kto może być uczestnikiem poolu zamkniętego i kto jest odbiorcą palet i usług CHEP?
– Firmy nie mają często wypracowanej jednoznacznej polityki zakupowej palet, a wielość dostawców i sezonowość zapotrzebowania na palety utrudnia im budowanie zrównoważonego łańcucha dostaw. Do tego dochodzi niedbałość o aktywa na poziomie pracowników, magazynów i firm. (fot. CHEP Polska) Patrząc na portfolio naszych klientów, trudno mówić o jednym, konkretnym profilu firmy, która korzysta z naszych usług. Do naszych klientów należą zarówno małe, jak i duże przedsiębiorstwa, zamawiające ponad milion palet rocznie. Naszymi partnerami są też takie firmy, w których nasze palety obsługują dostawy do jednej wybranej sieci w Polsce lub jednostkowe dostawy eksportowe do wybranego kraju. Jesteśmy w stanie obsłużyć każdego klienta. Wielu z nich to firmy, które całkowicie zrezygnowały z białych palet i wszystkie dostawy organizują na niebieskich nośnikach. Do tych przedsiębiorstw, które czerpią największe korzyści z systemu poolingu CHEP, należą te, które dodatkowo przekonały swoich poddostawców do realizacji dostaw na paletach CHEP – w tym układzie koszty związane z użytkowaniem palet są zdecydowanie najniższe.
Chętnie na system CHEP przechodzą firmy, które przeprowadziły analizę kosztów i procesów związanych z użytkowaniem palet. Dopiero świadomość problemów, skomplikowania systemu wymiany i inwestycji, jakie trzeba rokrocznie podejmować, stanowi racjonalny argument przemawiający za wypróbowaniem rozwiązania CHEP.
– A w jaki sposób do zmiany systemu opakowań zbiorczych z otwartego na zamknięty powinien podejść inwestor? Jakie dane musi znać, aby stwierdzić, że wynik ekonomiczny jest mocno dodatni?
– Proces kalkulacji korzyści ekonomicznych nie jest ani prosty, ani szybki. Z naszego doświadczenia wiemy, że tego typu procesy trwają nawet kilka miesięcy. Wynika to przede wszystkim z faktu, że wiele firm nie potrafi określić podstawowych wartości, które do takiej kalkulacji są niezbędne. Może to być wynikiem braku systemu do zarządzania saldami paletowymi, brakiem danych w systemie, ich niekompletności lub niejednoznaczności. Za przykład posłużyć mogą przesunięcia sald paletowych pomiędzy poszczególnymi lokalizacjami, czyli fabrykami i magazynami danej firmy, które dane rzeczywiste o ilości palet w systemie przedsiębiorstwa zaciemniają. Problemem jest często brak osoby odpowiedzialnej za monitorowanie procesu oraz skomplikowana i czasochłonna administracja – mam tu na myśli dużą ilość dokumentów, które służą do określenia miejsca pobytu palet.
Firmy nie mają często wypracowanej jednoznacznej polityki zakupowej palet, a wielość dostawców i sezonowość zapotrzebowania na palety utrudnia im budowanie zrównoważonego łańcucha dostaw. Do tego dochodzi niedbałość o aktywa na poziomie pracowników, magazynów i firm. Wiele firm ma problemy z określeniem bilansu rozliczenia palet z odbiorcami produktów, nie posiada danych o wielkości własnego poolu paletowego. Nie ma jasno określonego budżetu. Dlatego CHEP w ciągu roku przeprowadza na zlecenie naszych klientów i potencjalnych klientów kilkadziesiąt analiz, które nazywamy analizami łańcucha dostaw. To właśnie na podstawie tych analiz możemy śmiało stwierdzić, że firmy, które poprawnie prowadzą swoją gospodarkę paletową, można policzyć na palcach jednej ręki.
– Czy Polacy nie umieją liczyć? Kiedy widziałem magazyny brytyjskie, od razu rzuca się w oczy kolor niebieski. W zasadzie białe palety na tamtejszym rynku nie funkcjonują. Dlaczego tam jest to takie proste, a w Polsce często grube setki tysięcy złotych lokuje się w majątek, który po drodze rozmywa się?
– To prawda. Na rynku brytyjskim cały łańcuch dostaw opiera się na wykorzystaniu tzw. palet poolingowych (niebieskich). Wynika to z faktu, że świadomość tamtejszych przedsiębiorców, kosztów i procesów logistycznych, z którymi musiały się borykać przy organizacji wymiany palet, jest dużo większa niż na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej. Jest to też rynek odizolowany geograficznie.
CHEP jest obecny w Wielkiej Brytanii o wiele dłużej niż w Polsce, gdzie działamy dopiero od blisko 15 lat. Polski rynek jest nieufny wobec innowacji, konserwatywny, szczególnie gdy chodzi o wprowadzanie rozwiązań w obszarach, które dla biznesu nie jawią się jako kluczowe. Często słyszymy, że klienci, choć są świadomi problemów związanych z systemem wymiany białych palet, wolą zostać przy nim, ponieważ go znają. Obawiają się alternatyw i nowości. Ta sytuacja jednak powoli się zmienia – dzisiaj wystarczy wejść do kilku sieci detalicznych, by zobaczyć, jak duże ilości produktów różnych marek są eksponowane na paletach niebieskich. To zdecydowanie zwiększa zaufanie do oferty i produktów CHEP.
– A co z firmą IFCO, która stała się częścią CHEP? W Polsce system wynajmu skrzynek nie ma wzięcia, dlaczego? Można to poprawić, czy ten produkt nie będzie składnikiem oferty CHEP w Polsce?
– IFCO to jest nasza firma siostrzana – obecna również na rynku polskim. Z uwagi na brak tak rozbudowanej infrastruktury, jak infrastruktura CHEP, jest to firma dopiero raczkująca. Oferta IFCO to oferta niszowa dla wybranych branż, głównie produktów świeżych, takich jak produkcja warzyw i owoców, nabiału, pieczywa czy mięsa. Ze względu na specyfikę tych produktów i fakt, że klientem są tu głównie sieci detaliczne, które decydują o wykorzystaniu konkretnego pojemnika w swoim łańcuchu dostaw, produkty IFCO nie są tak zauważalne jak palety CHEP. Mogę jednak zapewnić, że ta sytuacja się zmienia. IFCO to firma o dużym potencjale, który chcemy rozwijać w Polsce.
– Jak wyglądał operacyjnie proces zmiany gospodarki paletowej z poolu otwartego na zamknięty i ile trwał w czasie? Możemy powiedzieć o konkretnych wskaźnikach rentowności, jakie osiągnięto w stosunku do poprzedniego rozwiązania?
– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie i trudno mi tu posługiwać się konkretnymi liczbami, ponieważ te wielkości zależą od złożoności łańcucha dostaw klienta. Inaczej rentowność wygląda w firmie, która dotychczas borykała się z problemem jakości palet, a co za tym idzie – ponosiła koszty związane z naprawieniem uszkodzeń. Inne wskaźniki poprawy rentowności osiągniemy u klienta, którego głównym problemem były wysokie koszty odbioru pustych palet z tysiąca punktów, do których dostarcza swoje produkty. Jeszcze inaczej wskaźnik ROI będzie wyglądał u klienta, który zajmuje się wyłącznie eksportem produktów.
Generalnie można założyć, że oszczędności, jakie pomagamy osiągnąć, mieszczą się w przedziale od kilku do kilkunastu procent. Warto jednak dodać, że coraz częściej mamy do czynienia z klientami, którzy decydują się przejść na rozwiązanie CHEP niezależnie od kosztu. Główną przesłanką do zmiany systemu stają się operacyjne korzyści z usprawnienia procesów czy poprawy relacji z odbiorcami.
– Dziękuję za rozmowę.