Jesteśmy świadkami bezprecedensowego, globalnego problemu. W związku z pandemią władze państw wprowadzają obostrzenia, które w bezpośredni sposób dotykają gospodarkę. Na ile jest to odczuwalne w KUKA Polska?
Tomasz Nowak: Sytuacja zmienia się diametralnie, właściwie z dnia na dzień. Jeżeli chodzi o naszą działalność, ku mojemu zaskoczeniu naprawdę dobrze sobie radzimy. Kluczowe jest zaangażowanie naszych pracowników, których ta sytuacja zmobilizowała do dodatkowych aktywności. Dzięki niemu udaje nam się z optymizmem przechodzić przez ten trudny czas.
Firma pracuje teraz zdalnie?
Bardzo szybko przystosowaliśmy się do nowych okoliczności. Można powiedzieć, że byliśmy na nie przygotowani. Wszyscy pracownicy KUKA Polska od dawna pracują na narzędziach umożliwiających zdalne wykonywanie obowiązków. Jesteśmy w stanie organizować na odległość spotkania, konferencje, również pracownicy biurowi posiadają urządzenia mobilne, tak że pod tym względem to przejście odbyło się bezproblemowo. Mając na uwadze bezpieczeństwo pracowników, wprowadziliśmy nowy model pracy. Ograniczyliśmy liczbę osób, które przebywają w biurze. Wprowadziliśmy rotacyjne obłożenie biura, tak by dodatkowo zminimalizować zagrożenie. Poszczególne grupy pracowników nie mają ze sobą kontaktu. Z jednej strony biuro jest otwarte, jesteśmy więc dostępni dla naszych klientów, ale tak samo wspieramy ich online.
Możemy mówić o nadzwyczajnych środkach ostrożności?
To na pewno. Kierujemy się rozsądkiem. Stosujemy się do zaleceń czy to Ministerstwa Zdrowia, czy WHO. Staramy się zminimalizować zagrożenie zarażenia się naszych pracowników, ale też kontrahentów.
Co ze sprawami, które wymagają bezpośredniego kontaktu z klientem? Usługi serwisowe trudno świadczyć na odległość.
Nie ograniczyliśmy dostępu do naszych usług serwisowych. Przeprowadzamy normalne prace serwisowe i konserwacyjne, natomiast wprowadziliśmy dodatkowe regulacje, tak by ograniczyć kontakt z ludźmi. Zawsze żartuję, że nam jest potrzebny robot i to z nim chcemy się spotkać. Bardzo chętnie przywitamy się z nim, sprawdzimy jego stan i jeśli będzie taka potrzeba, wyleczymy go. Do tych spraw niekoniecznie jest nam potrzebna obsługa. Wiele kwestii wyjaśniamy zdalnie. Możemy połączyć się na odległość z naszym robotem, żeby odpowiednio przeanalizować jego błędy. Za pomocą narzędzi do zdalnych spotkań możemy porozmawiać ze stroną odpowiedzialną za jego obsługę, a z kolei po wizycie serwisowej wszelkie uzgodnienia, wszelkie raporty – wszystko to też może odbyć się za pośrednictwem nowych technologii. Klienci masowo wprowadzili ograniczenia możliwości odwiedzin. Dopasowujemy się do nich, ale nie ograniczamy wsparcia.
Sytuacja jest nowa i dopiero się rozwija. Właściwie nie wiemy ani jak długo potrwa pandemia, ani też jakie będą jej realne konsekwencje. Czego w tej chwili oczekują od was klienci? Powtarzają się jakieś pytania?
Głównie są to pytania o naszą stabilność i ciągłość dostaw. Nie możemy powiedzieć, że koronawirus zatrzymał cały świat, przynajmniej na razie. Projekty, które były zatwierdzone wcześniej, są dalej realizowane. Klienci oczekują od nas teraz przede wszystkim stabilności. Pojawiło się wiele zapytań, jak wygląda teraz dostęp do naszych produktów. Na chwilę obecną możemy zapewnić, że dostarczamy komponenty w dotychczasowych terminach dostaw.
Po stronie zakładów przemysłowych da się dostrzec niepokój?
Niepokój dotyczy głównie zerwania łańcuchów dostaw. Szczególnie widzimy to w branży automotive. Fabryki produkujące samochody w całej Europie pozamykały się, lawinowo pozamykali się też poddostawcy. Niektórzy jeszcze produkują, natomiast też zapowiadają zamknięcie swoich zakładów. Wiąże się to nie z brakiem popytu, a z brakiem komponentów produkowanych w regionach, które całkowicie wstrzymały produkcję, np. we Włoszech. Brak komponentów uniemożliwia składanie samochodów, stąd aktualne zamknięcia. Nie są one spowodowane strachem, bo zakłady wprowadziły środki ostrożności. Nikt nie wie, jak długo ta sytuacja potrwa. Wiele się mówi, że będzie to miało wpływ na gospodarkę. W dalszej fazie zakłady na pewno odczują mniejszy popyt i będzie się to wiązało z konsekwencjami.
Jak wygląda to po stronie integratorów robotów KUKA?
Na chwilę obecną integratorzy realizują projekty, które mają. Często realizacja projektu trwa kilka miesięcy, tak że integratorzy cały czas pracują. Wszyscy jednak z niepokojem patrzą w przyszłość.
Sektor automatyzacji i robotyki w ostatnich latach rozwijał się w imponującym tempie. Międzynarodowa Federacja Robotyki odnotowywała to w kolejnych raportach. Koronawirus odwróci ten trend?
Moja osobista prognoza jest taka, że robotyzacja nie zostanie powstrzymana. Na pewno dynamika tego rozwoju nieco wyhamuje, ale długofalowy trend raczej się nie zmieni. Analizując dane dla Polski, widzimy, jak daleko jesteśmy od świata rozwiniętego, nawet naszych najbliższych sąsiadów. Tutaj ten trend zostanie więc utrzymany. Robotyzacja jest przyszłością produkcji, ponieważ pozwala podnieść wydajność. Przy obecnych problemach demograficznych wciąż będzie motorem rozwoju, niemniej ze względu na problemy ekonomiczne przedsiębiorstw czasoworzeczywiście może nieco wyhamować. Nie przewiduję jednak wielkiej zmiany.
Póki co okoliczności są niecodzienne. KUKA Polska przeniosła komunikację do sieci. Dotyczy to również komunikacji na poziomie marki i innych aktywności. Jak wygląda to w praktyce?
Zawsze byliśmy mocno zaangażowani w naszą obecność w nowych mediach. Teraz jest to jeszcze bardziej zintensyfikowane. Wychodząc naprzeciw naszym klientom, którzy są teraz mniej mobilni, proponujemy dużo szkoleń i workshopów online. Zaczęliśmy je organizować jako jedni z pierwszych w naszej branży. Od dobrych dwóch tygodni właściwie codziennie odbywają się takie aktywności. Chodzi o promocję marki, ale też o pokazywanie naszych rozwiązań i edukację integratorów, którzy tak jak prognozuję, będą mieli nowe projekty. Ten moment warto wykorzystać do samorozwoju.
Czyli nie zwalniacie i zachęcacie innych, by również pozostali aktywni.
Jesteśmy cały czas w gotowości. Umożliwiamy klientom bezpośrednie połączenie z naszym centrum szkoleniowym, również bezpośrednie połączenie z maszynami poprzez wirtualny desktop. Każdy uczestnik takiego szkolenia czy workshopu jest połączony z robotem, z którym byłby połączony na szkoleniu, że tak powiem, offline'owym. Oczywiście, część zagadnień trzeba przećwiczyć w praktyce, dlatego te szkolenia nie są w stanie w stu procentach zastąpić tych organizowanych przez nas stacjonarnie, ale mogą być potraktowane jako ich część. Kreujemy taki model, że część szkolenia można zrealizować online, a później uzupełnić swoją wiedzę poprzez przyjazd na szkolenie praktyczne. Pozwala to na zaoszczędzenie czasu. Nie trzeba spędzić całych pięciu dni, aby otrzymać np. certyfikat ukończenia szkolenia z podstaw programowania robotów. Część szkolenia można już teraz zrealizować online, a później przyjechać na krótsze szkolenie praktyczne.
Wiele mówi się o tym, że pandemia zmieni naszą rzeczywistość, że po jej zakończeniu będziemy już żyć w innym świecie. Odnosząc to do przemysłu, podziela pan ten pogląd?
Na pewno sposób pracy się zmieni. Możemy spodziewać się, że zmienią się też zasady BHP. Kontakty międzyludzkie, których mieliśmy dużo, zostaną ograniczone, przynajmniej na jakiś czas. Wydaje mi się, że między firmami zmniejszy się liczba spotkań face to face. Nauczymy się korzystać z nowych technologii, które oczywiście istniały od dawna, ale z których nie zawsze korzystaliśmy, bo jako specjaliści woleliśmy spotkania face to face. To już z nami zostanie. Poza tym właściciele firm mogą jeszcze bardziej zrozumieć potrzebę automatyzacji swojej produkcji. Wielu z nich zauważy, że opierając produkcję o nowe technologie, mogą uczynić ją bardziej niezależną, elastyczną i łatwiej przezbrajalną do nowych procesów.
Pandemia w dłuższej perspektywie wpłynie na działalność KUKA Polska?
Zamierzamy kontynuować naszą strategię rozwoju i nie planujemy żadnych korekt. Oczywiście dopasowujemy sposób funkcjonowania do okoliczności, czyli większe bezpieczeństwo, więcej działań online, więcej korzystania z narzędzi, które posiadamy od dawna, ale które teraz będą intensywniej używane. Przemysł 4.0 promowany przez nas od dawna na pewno będzie miał teraz swój czas.
Rozmawiał: Piotr Garbowski