Łatwiej powiększyć flotę transportową niż pozyskać nowych klientów, co sprawia, że małe i średnie firmy z kontraktami stają się coraz częstszym celem przejęć. Ten rok szykuje się rekordowo pod tym względem w kategorii ilościowej.
TSL to jedna z niewielu obecnie branż, gdzie nie ma wielu transakcji fuzji i przejęć wśród dużych podmiotów, za to wśród małych i średnich podmiotów jest znaczne poruszenie. Chociaż nie są to transakcje medialne, czy zgłaszane do UOKiK ze względu na skalę, to jak twierdzi Mikołaj Lipiński z firmy doradczej Blackpartners, w branży widać duże poruszenie: "Od dawna jesteśmy aktywni na rynku TSL, ale w tym roku odbieramy bardzo dużo telefonów od potencjalnych kupców. W zdecydowanej jednak większości interesują ich małe, bądź co najwyżej średniej wielkości firmy z kontraktami i ludźmi, oraz co najwyżej, niewielką flotą transportową. To najszybszy sposób na rozwój firmy."
Większość transakcji zamyka się w kwocie 20 mln zł, co oznacza, że nawet niewielkie przejęcie Sealand Logistics przez OT Logistics wydaje się czymś dużym. Sealand też został zresztą przejęty w celu mocniejszego wejścia w nowy segment kontenerowy, który oferuje wyższe marże.
"Widzimy dwie różne strategie wśród zarządzających firmami spedycyjnymi. Z jednej strony następuje duża specjalizacja i kupowanie firm aktywnych na tym samym rynku w celu lepszego wykorzystania np. floty transportowej. Z drugiej strony obserwujemy chęć kupowania firm, które działają w zupełnie nowych obszarach dla nabywców. Jeżeli nie jesteśmy obecni w transporcie wielkogabarytowym, to szukamy firmy właśnie z tego obszaru. Trudno dzisiaj powiedzieć, która strategia jest lepsza. W mojej opinii obie są różne i zarazem słuszne. Ważniejsze są jednak relacje z klientami i umiejętność dbania o koszty – twierdzi Lipiński.
Zdecydowanie widać jednak niechęć do rozwoju w kierunkach wschodnich. Problemy na Ukrainie i blokady rosyjskie skutecznie zniechęcają polskich przedsiębiorców do rozwoju w tym kierunku. Wyjątkiem są Chiny i spedycja kontenerowa: "Tam cały czas jest duże pole do rozwoju i poza Europą Zachodnią to właśnie Chiny i Indie są na celowniku polskich spedytorów" – dodaje członek Zarządu Blackpartners.
Źródło: Blackpartners