Jedna barka może zastąpić 40 tirów, a takich barek po polskich rzekach może pływać tysiące. Jednak na razie żegluga śródlądowa stanowi 0,4 proc udziałów w przewozie towarów w Polsce. W Europie średnia to ponad 7 proc. Wszystko ma zmienić rządowy program. - Jest to priorytet funkcjonowania naszego rządu - zapewnia Marek Gróbarczyk, minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Przez nadreński stopień wodny Iffezheim dziennie przepływa 100 barek, co pozwala zdjąć z dróg aż 4 tys. ciężarówek. Polsce do takiego poziomu daleko. Dlaczego?
- Patrząc historycznie cały ten obszar, który dzisiaj jest niezwykle obiecujący, wymaga bardzo dużo nakładów, bardzo dużo zaangażowania, a przede wszystkim realizacji zgodnie z przyjętymi zasadami w oparciu o prawodawstwo unijne i raporty o oddziaływaniu na środowisko - wyjaśnia minister Gróbarczyk powody, dla których zmiany nie mogą być błyskawiczne.
Oceny ekspertów, co do szans szybkiej realizacji programu rządowego, też nie pozostawiają złudzeń. W tej materii zaczynamy od zera, bo zaniedbania są katastrofalne.
Cały rządowy program żeglugi śródlądowej rozpisano do 2030 r. Priorytetem jest uruchomienie w ciągu czterech lat Odrzańskiej Drogi Wodnej. To koszt ponad 30 mld zł. Drugie tyle mają kosztować inwestycje na Wiśle. Takie założenia rząd przedstawił wiosną 2016 r. Co już udało się zrobić?
- Jest to priorytet funkcjonowania naszego rządu dlatego przede wszystkim została stworzona strategia na rzecz rozwoju śródlądowych dróg o charakterze transportowym. To był pierwszy element pokazujący, co i w jakim zakresie będzie kosztowało - mówi minister.
Jak przekonuje, drugim elementem programu jest wejście w konwencje międzynarodową AGN. Jak przekonuje Gróbarczyk to oznacza otwarcie się na inwestycje w tym zakresie. - Wcześniej nie zdeklarowaliśmy się co do realizacji dróg śródlądowych w oparciu o czwartą klasę żeglowności, która dopiero otwiera możliwości finansowe dla tych inwestycji.
Polska stara się o unijne wsparcie na użeglownienie rzek. Minister jeździł w tej sprawie do Brukseli przekonywał komisarzy. Jakie są tego efekty? Na jakie pieniądze będziemy mogli liczyć i czy jeszcze w perspektywie do 2020 r.?
- Oczywiście, że tak. To jest główny element planu Junckera. Zgłosiliśmy do niego całą żeglugę śródlądową w ramach naszego programu i chcemy być beneficjentami tych środków. Jednak by móc to zrealizować, trzeba przygotować projekty, raporty środowiskowe, badania geologiczne. Niestety to wymaga czasu - mówi Gróbarczyk
Na ile realne jest włączenie naszego wodnego transportu śródlądowego do tak zwanego korytarza łączącego Bałtyk z Adriatykiem? Minister nie ma wątpliwości, że tak się stanie i to już do 2030 r.
źródło: Money.pl