Doświadczenia firmy TransCash, która na co dzień zajmuje się obsługą należności w transporcie międzynarodowym, pokazują, że najrzetelniejszymi płatnikami są firmy z krajów Beneluksu, a także ze Skandynawii. W razie pojawienia się opóźnień, od nich najłatwiej też odzyskać pieniądze za zaległe faktury. Im bardziej na wschód, tym jednak gorzej.
Magdalena Baranowska, prezes zarządu TransCash, zauważa jednak, że jeśli chodzi o moralność płatniczą, nasze firmy nie mają się czym pochwalić.
„O ile możemy szczycić się tym, że jesteśmy transportową potęgą w Europie i co czwarty ładunek przewozi polska ciężarówka, o tyle w kwestii dotrzymywania terminów płatności na tle Europy wypadamy raczej blado” twierdzi Baranowska.
Spedytorzy na cenzurowanym
Najczęściej polskie firmy nie płacą swoim rodakom. Rekordzista, firma z Dolnego Śląska, ma do oddania swojemu wierzycielowi, innej polskiej firmie transportowej, ponad 1,4 mln zł. Poza polskimi wierzycielami, na swoje pieniądze od polskich płatników czekają firmy rumuńskie (22% wszystkich zobowiązań), litewskie (14%) oraz słowackie (10%).
„Firmy z tych krajów bardzo często współpracują z polskimi spedytorami, którzy jak widać nie zawsze wywiązują się ze swoich zobowiązań. To rzuca duży cień na całą branżę, bo przecież chcemy, aby postrzegano nas nie jako tych, którzy konkurują jedynie niską ceną, ale takich, których usługi słyną z jakości i bezpieczeństwa” mówi Baranowska.
To był trudny rok dla transportu
Branża transportowa generuje blisko 7% rodzimego PKB. Rekordowa sprzedaż aut ciężarowych potwierdza dodatkowo, że branża transportowa się modernizuje, spełniając oczekiwania UE. Transport nabiera więc wiatru w żagle i dynamicznie się rozwija. Nie wszyscy przewoźnicy podpiszą się jednak pod tym stwierdzeniem. W ciągu roku liczba spraw oddanych do windykacji firmie TransCash zwiększyła się aż o 24%. Świadczy to o tym, że mamy duże problemy zarówno z płaceniem, jak i z otrzymywaniem należności na czas.
„Na kiepską sytuację niezmiennie od dłuższego czasu ma wpływ polityka naszych sąsiadów zza wschodniej i zachodniej granicy” wyjaśnia Baranowska. „Za nami kolejny rok utrudnień w dostępie do rynku rosyjskiego, w Niemczech nadal obowiązują przepisy regulujące stawkę minimalną wynagrodzenia dla delegowanych pracowników na terenie Unii Europejskiej. Podobne rozwiązania przyjęły niedawno Francja, Włochy i Austria. Te regulacje miały i będą nadal mieć negatywny wpływ na kondycję polskiej branży transportowej” dodaje.
Niepłacenie na czas może drogo kosztować
Polskie firmy z branży TSL mają problemy z regulowaniem płatności, ale często same również nie dostają wynagrodzenia na czas. Nie płacą im najczęściej inne polskie firmy, ale dłużnikami są też m.in. przedsiębiorstwa niemieckie, litewskie, francuskie, czeskie czy brytyjskie. Rekordzistą jest natomiast firma z Ukrainy, która polskiemu wierzycielowi oddać ma ponad 422 tys. zł.
Anna Widuch, radca prawny z kancelarii prawnej TransLawyers, ostrzega, że unikanie płacenia może drogo kosztować.
„Jeżeli dłużnik unika płatności, to wierzyciel, w tym przypadku przewoźnik, ma prawo dochodzić przed sądem nie tylko należności głównej, ale także może naliczyć w ramach roszczenia odsetki za opóźnienie. Co więcej, wierzycielowi przysługuje prawo do 40 euro od każdej faktury, co do której nastąpiło opóźnienie. Dłużnik natomiast musi liczyć się z pokryciem kosztów procesu, na które składają się nie tylko opłaty sądowe, ale także koszty zastępstwa procesowego” wylicza mec. Widuch.
Jakość i bezpieczeństwo, a nie tylko niskie ceny
Zamiast jednak martwić się, czy kontrahent zapłaci czy nie, warto podjąć wszelkie możliwe kroki, by uniknąć zagrożenia. Choć ryzyko istnieje zawsze, niezależnie od kraju rejestracji firmy należy dokładnie prześwietlić sytuację finansową kontrahenta, jego rzetelność i jakość wykonywanych usług. Należy też bardzo dokładnie zapoznać się ze zleceniem transportowym wystawianym przez zleceniodawcę, czyli tym, co w transporcie stanowi umowę świadczenia usług. Zdarza się, że w postanowieniach dodatkowych znajdują się zastrzeżenia kar umownych, które są najczęstszą przyczyną redukcji wynagrodzeń.
„Jeśli jednak mimo wszystko pojawią się problemy z zapłatą, należy reagować jak najszybciej. Im dłużej będziemy czekać, tym ciężej będzie odzyskać pieniądze od dłużnika, szczególnie że termin przedawnienia w transporcie międzynarodowym co do zasady wynosi tylko rok” radzi Magdalena Baranowska z TransCash.
W transporcie jesteśmy potęgą w Europie, dysponujemy nowoczesnym sprzętem i jednocześnie wciąż jesteśmy bardzo konkurencyjni. Po plecach zaczynają nam jednak deptać firmy ze Wschodu, które mogą pozwolić sobie na niższe stawki. Aby utrzymać się na fali, polscy przedsiębiorcy z branży TSL powinni zrobić wszystko, by ich wizytówką w Europie była uczciwość, wysoka jakość i bezpieczeństwo transakcji, a nie trudności z zapłatą.
źródło: TransCash